To co wydarzyło się po piątkowej Liście Przebojów w radiowej Trójce nie mieści się w żadnych ramach. Nie jest to już śmieszne, wieje grozą, smutkiem i naprawdę szczytem absurdu. Jest mi tym bardziej przykro, że z publicznym radiem spędziłem większość życia. Oddałem serce, czas i zaangażowanie. Jasne, to była miłość z wzajemnością. Reakcja radiosłuchaczy na to co opowiadałem na antenie, często mnie zaskakiwała. Uśmiechałem się patrząc na zamieszczone cytaty z moich transmisji. Taki radiowy amok. Amokiem było też to, co zaczęło dziać się w mediach publicznych od 2015 roku. Opowiedziałem o tym w wywiadzie, który przeprowadziła ze mną Magda Rigamonti dla Dziennika Gazety Prawnej w maju 2016 roku. Jakie były moje losy po sławetnym wywiadzie? Musiałem odejść. Musiałem odejść, bo nie wyrażam zgody na takie traktowanie publicznego radia. Na zastraszanie, na wymuszanie, na upolitycznienie i w końcu na ośmieszanie. Dziennikarz nie może pracować pod presją strachu, ewentualnych zwolnień czy weryfikacji, musi mieć swobodę działania. Odszedłem, choć ja patriota radiowy, nie wyobrażałem sobie poza radiowego życia. Odnalazłem się w nowej rzeczywistości, dzięki pomocy rodziny i przyjaciół, jestem tu gdzie jestem. Poza radiem, ale z czystym sumieniem. Z szacunkiem dla siebie. Żal i tęsknota za radiem pozostał, ale nie ma możliwości powrotu. Tym bardziej po tym, co wydarzyło się po ostatnim notowaniu LP. Dlatego postanowiłem wystąpić z inicjatywą legislacyjną, by radio publiczne mogło wrócić do swojej roli, do reportaży, do misji publicznej, do rzetelnej informacji. Im dalej będzie polityka, politycy wszystkich opcji, tym lepiej dla radia. Dla jego wiarygodności, kreatywności i słuchalności. Uwierzmy, że radiowcy, specjaliści poradzą sobie ze zrobieniem naprawdę rewelacyjnego radia.
Wyraziłem swoją opinię podczas wywiadu dla Wirtualnej Polski. Zapis konferencji wzywającej do zmiany ustawy medialnej w linku.